Byłam z chłopakiem ponad dwa lata. Na początku było super, ale teraz zrobiło się okropnie. Nie ma dnia , żeby nie napił się piwa , sądzi , że weekendy to czas odpoczynku i nawet nie ma zgadzam sie! Moje zdanie kobieta jak i mezczyzna powinni o siebie dbac wlasnie dla tego miejsca w sypialni miedzy innymi. Pamietajmy jednak ze humor, inteligencja i fantazja jeszcze bardziej sprzyjaja spotkaniom w cztery oczy.Przede wszystkim jednak dla siebie samego bo lepiej nie byc perfekcyjnie piekna ale sztorcujaca meza w sypialni kobieta, ze "z tej strony nie bo widac mi brzuszek, bez koledze: kolegach: Wołacz (hej!): kolego: koledzy kolegi: Informacje o rzeczowniku „kolega” w słownikach zewnętrznych. Pod spodem znajdują się odnośniki do Dobrze zrobiłam że z nim zerwałam? Pod moją nieobecność (widzimy się rzadko) oglądał pornosy z bardzo chudymi łaskami oraz często ściągał sobie na fona zdjęcia bardzo chudych celebrytek, aktorek, modelek czy z instagrama laski (on to złośliwie żebym była zazdrosna) i robił sobie przed nimi dobrze. Rozmawiałam z nim żeby . REKLAMA Po raz pierwszy zrobiłam dobrze mojemu chłopakowi ustami. Pochwalił się tym na Facebooku i nie rozumie dlaczego robię z tego takie wielkie halo. Może niech wytłumaczy, że to nic takiego mojej rodzinie, którą ma w znajomych włącznie z moją babcią. REKLAMA Od paru miesięcy się izolowaliśmy od rodziców, Od paru miesięcy się izolowaliśmy od rodziców, bo ojciec jest bardzo schorowany i nie chcieliśmy go dodatkowo narażać. Ostatnimi czasy sami jednak złapali wirusa i nie najgorzej go przeszli więc uznaliśmy, że zagrożenie już nie jest aktualne i wybraliśmy się do nich z dzieciakami. Córeczka tak się zatęskniła za babcią, że chcąc jej dać tulasa wpadła na nią z olbrzymim impetem. Babcia ma złamany nos, a córka ułamaną jedynkę. REKLAMA Naturalnie mam dość ciemny kolor włosów. Naturalnie mam dość ciemny kolor włosów. Trochę z nudów, trochę z ciekawości próbowałam zafarbować je na blond. Wyszły strasznie żółte. Szefowa dobiła mnie jeszcze komentując przy wszystkich, że dopasowałam kolor włosów do koloru zębów. Miła atmosfera w pracy to podstawa. REKLAMA REKLAMA 269 223 452 189 Kolejna porcja zwierzeń z internetu. Tym razem kobiety wyznały anonimowo, co zrobiły pod wpływem alkoholu. #1. Raz dałam kolesiowi przebranemu za główną bohaterkę bajki "Dora poznaje świat" zrobić mi dobrze ustami w zamian za to, że pozwoliłam mu skorzystać z mojego telefonu. Byliśmy pijani. Wtedy miało sens. #2. Upiłyśmy się z koleżankami i skończyło się na tym, że uprawiałam seks z moją siostrą z bractwa studenckiego. #3. Uprawiałam pijacki seks z moich chłopakiem podczas jego imprezy urodzinowej. Wszedł mój były i zapytał, czy może dołączyć. Żałuję, że się nie zgodziliśmy. #4. Myślałam, że to mój chłopak i przez 10-18 22:07:51\">9 miesi\u0119cy temu\n\t\t\t\t\t\n\n\t Więcej wierszy na temat: Przyjaźń « poprzedni dla kogos, kto... pewnej jesieni dal mi wiosne... Zrobiłam dobrze, a może źle, któż to wie? bo ja sama nie... Jestem zbyt dumna i mało rozumna, to głupota rozpiera mnie... Nie pomyślałam, słowa wylałam, teraz tu brak mi Cie... Łzy uroniłam, kumpla straciłam, przyjaźń tak krucha jest... ...a potem byl moim kumplem...teraz sama nie wiem kim jest... bo ja jestem zbyt dumna...:/ Dodano: 2005-02-21 22:35:46 Ten wiersz przeczytano 672 razy Oddanych głosów: 31 Aby zagłosować zaloguj się w serwisie « poprzedni Dodaj swój wiersz Wiersze znanych Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński Juliusz Słowacki Wisława Szymborska Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński Halina Poświatowska Jan Lechoń Tadeusz Borowski Jan Brzechwa Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer więcej » Autorzy na topie kazap Ola Bella Jagódka anna AMOR1988 marcepani więcej » Takie sytuacje nie zdarzają mi się często. Właściwie w ostatnim roku podobna sytuacja przydarzyła mi się tylko raz. Za każdym razem konfrontacja miała miejsce w ścisłym centrum Krakowa. To głównie tą miejscówką tłumaczę to całe zdarzenie. Spore miasto, ukierunkowane na turystów, szukających albo wrażeń albo towarzystwa. Albo jednego i drugiego. Ścisłe centra miast determinują jakby inne zachowania i skupiają często-gęsto pewien typ człowieka, którego próżno szukać na bieszczadzkim szlaku w ilościach hurtowych ;-) A to było tak. Wyszłam z domu. Ubrałam dyżurny płaszcz, zarzuciłam na głowę kaptur, bo pogodę mamy w Krakowie od kilku dni co najmniej beznadziejną. Nie zdjęłam nawet moich domowych legginsów zdrowo upapranych rosołem na lewej nogawce, a na prawej kawałkiem rozgniecionego naleśnika z dżemem. Zostawiłam dzieciaki w domu z małżonkiem, a sama pojechałam do jednej z moich ulubionych drogerii, w której znajduję większość moich ukochanych kosmetyków. Raz na dwa-trzy miesiące robię sobie taki wypad, aby uzupełnić, co dla mnie niezbędne. Kaptur na głowę, parasolka w ręce i jadę tramwajem w stronę mojej kosmetycznej mekki. To jak wyprawa miesiąca, co najmniej. Serio, tak się wtedy czuję bez miauczących u boku dzieci ;-) Wysiadam w pośpiechu niemalże taranując mężczyznę, który stał niedaleko. Grzecznie przeprosiłam i biegnę ile tylko mam sił w nogach, bo widzę zielone światło na przejściu dla pieszych licząc skrycie, że i na drugich światłach nie będę musiała czekać. Nie udało się. Zaklęłam pod nosem, bo nie znoszę czekania, kiedy na dworze leje jak z cebra a moja parasolka ledwo trzyma się w ryzach podczas hulającego wiatru. Czekam na tych światłach jeszcze minutę i ruszam na zielonym. Wskoczyłam na chodnik przez jedną kałużę i już spokojniej zaczęłam kroczyć w stronę drogerii. W pewnem momencie zaczęłam się czuć nieswojo. Czułam za sobą czyjeś kroki. Ten ktoś nie trzymał kulturalnego dystansu. Był zbyt blisko mnie naruszając przy tym moją strefę komfortu. Nie znoszę czegoś takiego. Nie przepadam też za rozmowami stojąc zbyt blisko drugiego człowieka. To dla mnie strasznie intymne, a takie chuchanie sobie twarzą w twarz albo nadeptywanie na stopy krępuje mnie cholernie. Szłam jeszcze chwilę i postanowiłam ogarnąć temat tych nieznajomych kroków. Nagle bez żadnej zapowiedzi zatrzymałam się i obróciłam. Ktoś kroczący za mną ominął mnie zwinnie i skorzystał z tej okazji totalnie mnie zamurowując: – Idę tak za Tobą od Alei Słowackiego. Przepraszam, że tak długo, ale cały ten czas zbierałem się na odwagę, aby Cię o coś zapytać. – powiedział na oko trzydziestoletni, wysoki mężczyzna. Chciałabym zobaczyć wtedy moją miną. Jedyne, co pamiętam, to niesamowite uderzenie gorąca i jakaś taka piekielna nieśmiałość a zarazem brak umiejętności wypowiedzenia choćby jednego słowa. Kluskę miałam w gardle tak ogromną, że nie wiedziałam czy mam ją połknąć, odchrząknąć czy zapaść się pod ziemię. Poczułam się wtedy jak nastolatka, a nie dojrzała kobieta, która powinna wiedzieć, jak się zachować w każdej sytuacji. Serio. O wiele więcej spodziewałabym się po sobie. Zazwyczaj wyszczekana ze mnie osoba i trudno ze mną o niespodziewane reakcje. A tutaj: zonk. Totalna zapaść reakcji. Patrzyłam temu facetowi w oczy i w końcu powiedziałam coś totalnie głupiego: – Aż od Alei za mną idziesz? – zapytałam go. Nie nooo, riposta taka, że nic tylko zapaść się pod ziemię i korzonki od spodu skubać. Zamiast walnąć coś w stylu: „Wal śmiało”, albo „Kto pyta nie błądzi”, to ja wypalam z tekstem na poziomie gimnazjum. – Tak, od Alei. – odpowiedział. Przepraszam Cię, że tak znienacka, ale czy miałabyś ochotę hmmm może … napić się ze mną kawy? A może zjemy wspólny obiad? Wiem, że to dziwne, o co pytam. – powiedział. Dopiero wtedy przyjrzałam mu się dokładniej. Na oko dwa metry wzrostu, garnitur, na głowie śmieszny kaszkiet w burberry’oską kratę, a na twarzy uśmiech jakby właśnie zobaczył zorzę polarną. Z sińcami pod oczami i niewyspaną twarzą, najchętniej bym dodała ;-) I w tym momencie wróciła mi zdolność rozsądnej reakcji. – Magda jestem. Wiesz, z tą kawą to nie za bardzo, bo przed chwilą piłam z Mężem. A co do obiadu, to rzeczywiście jestem głodna, ale obiady zawsze jem wspólnie z moimi maluchami. Na randki się nie porywam. Brak potrzeby, ochoty i czasu. Dzięki za zaproszenie. To było miłe. Będę miała co opowiadać Mężowi. – puściłam mu oko. Zauważyłam w jego oczach totalną akceptację sytuacji. Może widać było lekkie zaskoczenie, ale to nie był żaden niedojrzałek. Normalny koleś, który miał nadzieję zaczepić normalną laskę. Nie jego wina, że trafił na szczęśliwą mężatkę ;-) :P – Uff. Wiedziałam, że jesteś świetna. Nic tu po mnie. Przepraszam. – i sobie poszedł. Po prostu. Powiem Wam, że [o próżności! ;-)] jak już z nim się pożegnałam, to do drogerii szłam niemalże lewitując, mentalnie ważąc co najmniej 20 kilo mniej :D Uśmiechałam się do samej siebie jak głupia. Chichrałam się w duchu pocieszając się, że wcale nie jest ze mną chyba tak źle, jak mogłoby mi się wydawać :D Nie zrozumcie mnie źle. Nie piszę tego, aby się pochwalić czy połechtać moje kobiece ego, choć nie wątpię, że było wtedy lekko podreperowane ;-) Tak naprawdę to pisząc to wszystko powyższe, gdzieś tam skrycie liczę na to, że przeczytają to Wasi partnerzy a mój M. raz jeszcze sobie tę sytuację przypomni, bo i jemu o niej opowiadałam. Mam nadzieją, że nasi Panowie orientują się, że i nas mogliby zaprosić na kawę albo niespodziewany obiad. Kurde! Wcale nie muszą czekać, aż ktoś inny będzie pierwszy. Wiadomka, że z zaproszenia nieznajomego nie skorzystamy. Przecież nasi kochani mężczyźni mogliby zwyczajnie wziąć sprawy w swoje ręce! :-) Bo kiedy ja tę sytuację opowiedziałam mojemu Mężowi, to totalnie, ale to to-tal-nie zbiłam go z tropu. Co było widać na jego twarzy, która przybrała rumieńców i jakaś taka złość cisnęła się jemu na usta. A może nawet ociupina zazdrości [co by mile połechtało moje ego ;-)]. Nie będę ściemniać, że jest inaczej ;-) Panowie, dbajcie o swoje kobiety. Zaskakujcie je, aby nie musiały być zaskakiwane przez nieznajomych, po prostu! ;-) Piąteczka? ;-)

zrobilam dobrze koledze meza